Zamieszczone przez ruwado
Auto Bartnik Poznań
Zwiń
X
-
Auto Bartnik Poznań
Witam serdecznie!
Poniżej przedstawiam opis naprawy i obsługi klienta w serwisie Auto Bartnik przy ulicy Kurlandzkiej 10 w Poznaniu.
Podjechałem do nich w piątek, uzgodniłem zakres (rozrząd z pompą wody, klocki i tarcze przód/tył + zbieżność bo kierownica przekrzywiona do jazdy na wprost). Telefon z wyceną w ten sam dzień, umówiony na środę nadchodzącego tygodnia. Czas naprawy określono na jeden dzień (było coś przebąkiwane o dwóch ale w końcu stanęło na 1).
Auto zawiozłem w środę, dodatkowo dodałem do zrobienia wymianę oleju i wszystkich filtrów, naprawę osłony silnika, naprawę spustu oleju, montaż tablicy rejestracyjnej, wymianę silent blocków z zastrzeżeniem, że przed tymi naprawami chcę poznać ich koszt.(oprócz oleju i filtrów).
W środę samochód nie był do odbioru bo zmienił się zakres – zrozumiałe, przedtem nie było mowy o oleju i filtrach.
Czwartek – nie ma mnie w Poznaniu więc przekładam odbiór auta na piątek na 15. Jednocześnie dowiaduje się, że o wzroście kosztu naprawy – wymieniono silentblocki, pióra wycieraczek, pasek wielorowkowy, zrezygnowano z wymiany tarcz z tyłu – bez konsultacji o wycenie co było wcześniej uzgodnione.
Piątek – telefon o 12 w celu odebrania auta – dowiaduje się, że będą dzwonić po gościa od zbieżności o 14, samochód będzie do odbioru około 16-17. Strasznie mi to nie na rękę ale zgadzam się bo nie mam innego wyjścia ponieważ potrzebuję auto.
O 17 odbieram auto, płacę należność i jadę w trasę. Osłona, tablica i nagwintowanie spustu zrobione gratis.
Pierwsze co to zbieżność zrobiona tak, że jak przedtem kierownica była skręcona w lewo to teraz jest w prawo . Przełknąłem, pojadę do poprawki. Wyjechałem w trasę, włączam 4 i rura. Niestety cisnę, a turbina siedzi cicho jak mysz kościelna. Dzwonię rozjuszony z trasy, ustalam, że podjadę w poniedziałek.
Poniedziałek – w trasie słyszę jak przy delikatnym skręceniu kół jest coś takiego jakby obcieranie metalu o metal z przodu auta. Podjeżdżam rano na kanał – wypięty jakiś przewód – turbo działa.
Środa – zostawiam auto na cały dzień, informuje o zbieżności i o tarciu. Odbieram o 17 – zbieżność ok., tarcie jest nadal, do tego doszło delikatne ściąganie w lewą stronę.
Ogólnie obsługa ok., nie mijali się od poprawek.
Starałem się być obiektywny, teraz niech każdy zadecyduje sam
Nie skreślam tego zakładu (mam ich po drodze więc na pewno tam zajrzę) , niemniej następną naprawę auta przeprowadzę w innym miejscu – tak dla sprawdzenia.
- rozrząd miał być na częściach Boscha, a jest na skf
- wycieraczki to takie se, a kosztowały 100.
Naprawa miała miejsce jakiś czas temu więc po 6 tysiącach km mogę stwierdzić, że nie ma poważnych błędów w sztuce, a części na fakturze faktycznie znajdują się w aucie (przynajmniej te, które widziałem na własne oczy podczas zmiany opon na zimowe)
-
-
Witam ponownie w sprawie warsztatu z tytułu postu.
Od pewnego czasu miałem problemu z turbo, które się po prostu wyłączało. Jako, że akurat wypadała wymiana oleju postanowiłem coś z tym zrobić.
Panowie po testach zdiagnozowali - padło turbo. Sposób naprawy wymiana lub regeneracja. Na początku padła zaporowa cena 5000 za nową więc nie pozostało mi nic innego niż regeneracja. Po 3 dniach odebrałem auto i już po przejechaniu kilku km coś mi nie grało. Turbo chodziło głośno, bardzo głośno. Zadzwoniłem do nich co z tym fantem zrobić, powiedzieli podjechać we wtorek (był piątek) to zobaczą. Niestety we wtorek auto do warsztatu pojechało już na lawecie gdyż turbo padło podczas jazdy po 350km (trzystupięćdzisięciukilometrach) od momentu jego zamontowania. No to reklamacja i montaż drugiego. W trakcie rozmów wyszło, że to pierwsze turbo było źle spasowane co pozostawię bez komentarza. I teraz najlepsze - dźwięk 2 turbo podobny czyli głośniejszy niż przed naprawą, na szczęście zdecydowanie cichszy niż w wersji nr 1. Oczywiście reklamacja, testowanie w warsztacie i diagnoza, że wszystko ok. Moje sugestie, że dopłacę do nowej, a niech regenerowaną zabierają zbyte stanowczym stwierdzeniem, że wszystko jest ok. Na razie przejechałem 4 tys km i wszystko działa ok(poza dźwiękiem oczywiście) więc jest światełko w tunelu.
Niestety światło czernieje jak przypomnę sobie o pewnym fakcie. Na wymianę oleju przyjechałem jak zawsze ze swoim 5l motulem. Na początku o tym nie pomyślałem, ale potem przypomniałem sobie, że nie dostałem od nich nic z powrotem. Kontrola stanu oleju rozwiała moje wątpliwości dlaczego...
Wlali całe 5l i do tego nie spuścili całego oleju bo odciągnąłem 1l i dopiero wtedy stan na bagnecie był równo pomiędzy kreskami co mówi samo za siebie.
Mam nadzieję, że opinia będzie pomocna.
Komentarz
-
Komentarz